Drugi przepis na pierniczki znalazłam w zeszłym roku. Zdziwiłam się wtedy, że do pierniczków dodawane są drożdże i dlatego postanowiłam spróbować je upiec. Pierniczki rzeczywiście pięknie rosną, a do tego są bardzo smaczne, dlatego bardzo je polecam :)
Pierniczki II
2 szklanki mąki pszennej tortowej
1 jajo
3/4 szklanki cukru pudru
czubata łyżka miodu (ja dodawałam trochę więcej ale trzeba uważać, żeby ciasto nie zrobiło się zbyt rzadkie)
1,5 łyżeczki przyprawy do pierników
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2,5 dag drożdży
2,5 dag miękkiego masła
Najpierw mąkę trzeba wymieszać z cukrem pudrem - najlepiej w jakiejś misce. Następnie w jakimś rondelku podgrzewam miód razem z przyprawami i sodą, aż soda zacznie musować.Ciepły miód przelewam do mąki i dodaję pokruszone drożdże (nie trzeba robić rozczynu), potem jajko i masło. Wszystko wyrabiam bardzo dokładnie. Następnie wałkuję wszystko na ok. 4 mm, a w razie potrzeby podsypuję mąką. Wycinam ciasteczka pierniczkowymi foremkami i piekę ok. 15 min w 190°C
W zeszłym roku do tych pierniczków dodałam jeszcze drobno pokrojoną skórkę pomarańczową i wyszły cudowne w smaku i zapachu. Niestety w tym roku zapomniałam, ale pewnie jeszcze to nadrobię.
poniedziałek, 26 listopada 2012
niedziela, 25 listopada 2012
Pierniczenia czas
Choć do Bożego Narodzenia jeszcze daleko, ja już zaczęłam przygotowania do świąt. Chcę w tym roku przygotować górę pierniczków dla moich dzieci, rodziny i na prezenty. Chciałabym też obsypać pierniczkami choinkę. Dlatego właśnie od pewnego czasu, piekę partiami słodkie drobiazgi.
Dziś właśnie lukrowałam pierwszą partię pierników i roboczo zapakowałam je do słoja.
Moje pierniczki piekę wg. wypróbowanego od lat przepisu, choć zmienionego na potrzeby naszych smaków.
Pierniczki
2 i 1 /4 szklanki mąki
1/4 szklanki miodu
5 łyżeczek miękkiego masła
1/2 szklanki cukru pudru
1 jajko
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3 łyżeczki przyprawy do piernika (ja dodaję 1/3 łyżeczki imbiru, 1 łyżeczkę kakao, 1 łyżeczkę cynamonu i 1 łyżeczkę przyprawy do piernika lub grzańca. Polecam również świeży imbir zamiast mielonego).
Wszystkie składniki wysypuję na stolnicę i "zabieram" ze sobą, a następnie wyrabiam aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne. Następnie wałkuję na grubość ok 2 - 3 mm i wycinam ciasteczka różnymi foremkami. Pierniczki piekę ok. 10 min w temperaturze 180°C.
Pierniczki dekoruję lukrem królewskim robionym na "oko", ale jest to mniej więcej 200 g cukru pudru na jedno białko, które najpierw delikatnie ubijam i powoli dosypuję cukier.
Obiecałam też, że pokażę dziś jak wyrzeźbiłam nóżki do stołu kuchennego. Znaczy jeszcze nie wiem czy to będzie stół czy barek i dlatego są tylko dwie nogi.
Dziś właśnie lukrowałam pierwszą partię pierników i roboczo zapakowałam je do słoja.
Moje pierniczki piekę wg. wypróbowanego od lat przepisu, choć zmienionego na potrzeby naszych smaków.
Pierniczki
2 i 1 /4 szklanki mąki
1/4 szklanki miodu
5 łyżeczek miękkiego masła
1/2 szklanki cukru pudru
1 jajko
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3 łyżeczki przyprawy do piernika (ja dodaję 1/3 łyżeczki imbiru, 1 łyżeczkę kakao, 1 łyżeczkę cynamonu i 1 łyżeczkę przyprawy do piernika lub grzańca. Polecam również świeży imbir zamiast mielonego).
Wszystkie składniki wysypuję na stolnicę i "zabieram" ze sobą, a następnie wyrabiam aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne. Następnie wałkuję na grubość ok 2 - 3 mm i wycinam ciasteczka różnymi foremkami. Pierniczki piekę ok. 10 min w temperaturze 180°C.
Pierniczki dekoruję lukrem królewskim robionym na "oko", ale jest to mniej więcej 200 g cukru pudru na jedno białko, które najpierw delikatnie ubijam i powoli dosypuję cukier.
Obiecałam też, że pokażę dziś jak wyrzeźbiłam nóżki do stołu kuchennego. Znaczy jeszcze nie wiem czy to będzie stół czy barek i dlatego są tylko dwie nogi.
piątek, 23 listopada 2012
Witajcie. Nie było mnie jak ja to mówię rok i dwa miesiące. Niestety... Dopadła mnie bardzo zła rzeczywistość i nie miałam kompletnie serca do pisania. W sprawie miniaturek na razie cisza i chyba jeszcze jakiś czas nic nie zrobię. Po prostu nie mam teraz kompletnie nerwów do precyzyjnych prac. Jedynie w kwestiach przetworów i nalewek mogłabym się odrobinę zrehabilitować, ale o tej godzinie nie zrobię już zdjęć, więc zostawię to na weekend.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
wtorek, 14 sierpnia 2012
Filmik
Od dawna jestem obserwatorką blogu o nazwie MousesHouses . Dziś rano oglądnęłam sobie filmik, który jest zamieszczony na youtube i jestem pod głębokim wrażeniem. Serdecznie polecam.
Ogromnie pociąga mnie takie spojrzenie na miniaturki. Może kiedyś...
Ogromnie pociąga mnie takie spojrzenie na miniaturki. Może kiedyś...
piątek, 3 sierpnia 2012
Zakupy
Cały czas myślę o mojej miniaturowej kuchni. Ciągle coś planuję, rozrysowuję albo szukam informacji jak coś wykonać. W najbliższym czasie mam zamiar skończyć szafeczki, oraz dorobić lodówkę, wyspę i może kredens... Zaczęłam więc rozglądać się za tym wszystkim, co tchnie realizm i życie w moją miniaturkę. Znalazłam na eBay kilka ciekawych przedmiotów, w tym maleńkie puszki. Długo się nad nimi zastanawiałam, bo jest to zwyczajna plastikowa sztancówa. Wygrał jednak realizm i kupiłam sobie taki zestawik.
Zestaw zawierał jeszcze jedną, większą butelkę oleju oraz butelkę sosu sojowego. Nie ma ich na zdjęciu, ponieważ nie pasują mi do skali. Schowałam i za jakiś czas, pewnie moja córcia zechce te buteleczki dla Barbie. Etykieta na dżemie trochę się uszkodziła, kiedy zdejmowałam folię. To moja wina. No cóż, zrobię nową, bardziej swojską i już. Najbardziej w tym zestawie zauroczyły mnie otwierania puszek :)
Kupiłam jeszcze coś. I wcale nie chodzi o jabłuszka i papryczki ale o pojemniczki. Wiem, że już takie wytłoczki widziałam, ale nie mam pojęcia gdzie? Pomyślałam, że jak kupię i będę na nie codziennie spoglądać, to może sobie przypomnę, albo coś wymyślę. Chyba, że któraś z Was ma pomysł z czego są zrobione te pojemniczki? Chodzą mi po głowie jakieś gumy do żucia, ale też wiem, że ostatnio jakieś tabletki na gardło były w takich prostokątnych drażetkach...
Muszę przyznać, że papryczki mają śliczny kształt a jabłuszka są bardzo naturalistycznie pomalowane (to chyba suche pastele). Popróbuję, bo bardzo mi się to podoba.
Zestaw zawierał jeszcze jedną, większą butelkę oleju oraz butelkę sosu sojowego. Nie ma ich na zdjęciu, ponieważ nie pasują mi do skali. Schowałam i za jakiś czas, pewnie moja córcia zechce te buteleczki dla Barbie. Etykieta na dżemie trochę się uszkodziła, kiedy zdejmowałam folię. To moja wina. No cóż, zrobię nową, bardziej swojską i już. Najbardziej w tym zestawie zauroczyły mnie otwierania puszek :)
Kupiłam jeszcze coś. I wcale nie chodzi o jabłuszka i papryczki ale o pojemniczki. Wiem, że już takie wytłoczki widziałam, ale nie mam pojęcia gdzie? Pomyślałam, że jak kupię i będę na nie codziennie spoglądać, to może sobie przypomnę, albo coś wymyślę. Chyba, że któraś z Was ma pomysł z czego są zrobione te pojemniczki? Chodzą mi po głowie jakieś gumy do żucia, ale też wiem, że ostatnio jakieś tabletki na gardło były w takich prostokątnych drażetkach...
Muszę przyznać, że papryczki mają śliczny kształt a jabłuszka są bardzo naturalistycznie pomalowane (to chyba suche pastele). Popróbuję, bo bardzo mi się to podoba.
wtorek, 24 lipca 2012
Thonet
Lato w pełni, a ja korzystam z przyjemności z nim związanych, dlatego nieco zaniedbuję tworzenie mojego miniaturowego świata. Nie zaniedbuję za to codziennego zaglądania i podpatrywania innych blogów. Dzięki temu udało mi się dogadać z Gosią i dziś otrzymałam moje upragnione krzesełko. Do krzesełka Małgosia dołączyła talerz z pysznym krasnoludkowym obiadkiem. Dziękuję bardzo!
Tak jak przypuszczałam, krzesełko idealnie pasuje do mojej maszyny:
Nie pozostaje nic innego, tylko odtańczyć jakiś indiański taniec w intencji deszczu, abym mogła więcej czasu poświęcić miniaturkom.
Tak jak przypuszczałam, krzesełko idealnie pasuje do mojej maszyny:
Nie pozostaje nic innego, tylko odtańczyć jakiś indiański taniec w intencji deszczu, abym mogła więcej czasu poświęcić miniaturkom.
wtorek, 10 lipca 2012
Ogórki kiszone
Lato w pełni. Słońce niemiłosiernie zalewa nas swoim żarem, a ja w tym upale zaczynam mieć smaki. Bo przecież lato to smaki i zapachy. Dla mnie lato, to min. ogórki małosolne i kiszone, i zupa ze świeżych pomidorów.
W zeszłym roku kupiłam sobie takie śliczne maleńkie zieloniutkie ogóreczki i... Pełne rozczarowanie. Ogórki nie chciały się ukisić, a na dnie zaczął zbierać się paskudny biały osad. Doczytałam w internecie, że to na pewno sprowadzane ogórki, nie przystosowane do kiszenia i do tego przenawożone. Zraziłam się i już nie kisiłam ogórków. W tym roku jednak postanowiłam dać im szansę. Kupiłam mniej zgrabne z białymi i żółtymi przebarwieniami i nie takie kształtne, ale z pewnością nasze polskie. Zobaczymy...
Ogórki kiszone
2 kg ogórków
1 1/2 - 2 główki czosnku
pęczek kopru
sól i woda
Ogórki myję dokładnie i ścinam im końcówki. Na dnie dużego słoja układam trochę kopru, a następnie warstwę ogórków. Między ogórki tu i ówdzie upycham czosnek i przekładam koprem. Na to układam kolejną warstwę ogórków, czosnku i kopru. Ogórki muszą być ciasno upchnięte. Wszystko to zalewam wodą z solą. Wcześniej zagotowuję wodę i powiedzmy na każdy litr wody daję 1 kopiastą łyżkę soli. Moja mama jednak próbuje taką wodę i mówi, że musi być wstrętnie słona aby ogórki były dobre :)
Mam nadzieję, że w tym roku się udadzą, a jeśli tak, to ciekawe czy wytrzymają do pełnego ukiszenia, bo przyznam, że ja najbardziej kocham te małosolne.
W zeszłym roku kupiłam sobie takie śliczne maleńkie zieloniutkie ogóreczki i... Pełne rozczarowanie. Ogórki nie chciały się ukisić, a na dnie zaczął zbierać się paskudny biały osad. Doczytałam w internecie, że to na pewno sprowadzane ogórki, nie przystosowane do kiszenia i do tego przenawożone. Zraziłam się i już nie kisiłam ogórków. W tym roku jednak postanowiłam dać im szansę. Kupiłam mniej zgrabne z białymi i żółtymi przebarwieniami i nie takie kształtne, ale z pewnością nasze polskie. Zobaczymy...
Ogórki kiszone
2 kg ogórków
1 1/2 - 2 główki czosnku
pęczek kopru
sól i woda
Ogórki myję dokładnie i ścinam im końcówki. Na dnie dużego słoja układam trochę kopru, a następnie warstwę ogórków. Między ogórki tu i ówdzie upycham czosnek i przekładam koprem. Na to układam kolejną warstwę ogórków, czosnku i kopru. Ogórki muszą być ciasno upchnięte. Wszystko to zalewam wodą z solą. Wcześniej zagotowuję wodę i powiedzmy na każdy litr wody daję 1 kopiastą łyżkę soli. Moja mama jednak próbuje taką wodę i mówi, że musi być wstrętnie słona aby ogórki były dobre :)
Mam nadzieję, że w tym roku się udadzą, a jeśli tak, to ciekawe czy wytrzymają do pełnego ukiszenia, bo przyznam, że ja najbardziej kocham te małosolne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)